niedziela, 26 lutego 2012

And the winner is... Double Wear!

Witajcie!

Natchniona nadchodzącą nocą Oskarową postanowiłam zrecenzować mój absolutny kosmetyczny hit. Nie będę specjalnie oryginalna jeśli napiszę że najlepszym podkładem jaki w życiu miałam (a było ich od groma) jest  Estee Lauder Double Wear Stay-in-Place Make Up


Zacznijmy więc od tego co obiecuje producent (tłumaczone ze strony www.esteelauder.com):
15- godzinna trwałość
Świeży
Nie zmienia koloru
Nie pozostawia smug
Nie brudzi ubrań
Nie zapycha
Bezzapachowy
Średnie krycie
Półmatowe, naturalne wykończenie

I moje porównanie:
- trwały jest jak kamień (in plus)- nawet gdy popełniłam grzech jakim jest spanie w makijażu, podkład rano nadal był na miejscu. Ale żel do mycia twarzy spokojnie sobie z nim radzi
- czy jest świeży? Ja go na twarzy nie czuję, maski nie robi ale może być za ciężki na lato.
- nie zmienia koloru- powiedziałabym, że dostosowuje się do odcienia skóry w bardzo, bardzo subtelny i odpowiadający mi sposób (jak to dobrze, że nie dopasowuje się do zaczerwienień ;) )
- nie pozostawia smug- nic do dodania
- nie brudzi ubrań- jeśli ktoś będzie chciał to się pobrudzi. Ale ja spokojnie mogę przytulić się do Ukochanego bez obawy że zabrudzę mu koszulę
- nie zapycha- przy wyborze podkładu to kryterium jest dla mnie najważniejsze, bo buźki niemowlaka nie mam i bardzo nie chciałabym aby mój "super fantastyczny podkład" zamiast maskować brzydkie niespodzianki jeszcze je powodował. DW nie zapycha.
- w tym punkcie mamy kłamstewko producenta- podkład pachnie, ale przyjemnie (nawet moja babcia powiedziała, że to bardzo ładny zapach)
- krycie- to pojęcie niestety względne. W porównaniu do innych podkładów których używałam DW kryje mocno (a nakładam tylko jedną warstwę i w niewielkiej ilości)
- wykończenie- tak, naturalne. Tak, półmatowe. W połączeniu z pudrem daje fantastyczny efekt.

Więc co mi tu wyszło? Zapewnienia producenta znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości. Podkład do najlżejszych nie należy ale idealnie trzyma się cały dzień na twarzy, bez konieczności poprawek. Kryje świetnie, nadaje bardzo ładny wygląd. Ja posiadam kolor 1N2 Ivory Cream 39- jest jaśniutki i nie wpada w róż (więc nie wyglądam jak trup). Na ręce wygląda na zbyt ciemny na moją karnację ale odcień jest idealny.

Double Wear, odcień 1N2 Ivory Cream 39

Są dwa, może trzy minusy tego podkładu:
- buteleczka- pomimo że cała jest ładna to sposób aplikacji kosmetyku pozostawia wiele do życzenia. Ja już  nauczyłam się wylewać odpowiednią ilość ale nie jest to moje pierwsze opakowanie. No ale na szczęście gdy podkład się kończy można bez problemu dostać się na dno buteleczki używając patyczka kosmetycznego.
- nawilżenie a właściwie jego brak. Silny krem nawilżający jest tu niezbędny
- cena- niestety. Ale podkładu nie kupuje się co miesiąc (przynajmniej ja nie- obecną buteleczkę mam 2 miesiące a nie zużyłam nawet połowy), więc jestem w stanie wydać raz na kilka miesięcy ok. 150zł za 30ml mojego cudeńka :) Tym bardziej że mi on pasuje, tańsze podkłady (takie w ludzkiej cenie- począwszy od Miss Sporty na Max Factor i BeYu kończąc) niestety nie sprawdziły się- były ok ale zawsze im czegoś brakowało. No a jeżeli ktoś ma tak problematyczną cerę jak ja to doskonale wie, że trzeba się nalatać za dobrym podkładem ;)
Ale pomimo, że DW jest moim numerem 1 to liczę na to, że poczciwe Maybelline albo Essence stworzy porównywalny jakościowo podkład w nieporównywalnie niższej cenie ;)

Buziaki
J.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz